Wywołanie Ducha

Wywołanie Ducha
W zaciemnionym pokoju kilkoro ludzi trzymając się za ręce przy okrągłym stole próbuje wywołać ducha. Nagle z ciała jednego z uczestników wyłania się szaro-biała, galaretowata ciecz przybierająca kształty ludzkie. W pokoju powoli zaczyna odczuwać się niepokojący chłód, a na twarzach uczestników dostrzegamy niepokój i lęk. Gasną wszystkie świece, a promienie księżyca padające przez okno stają się jedynym źródłem światła w pokoju. Napięcie i uczucie niepokoju wśród zgromadzonych nieustannie wzrasta....

poniedziałek, 14 stycznia 2013

Rozdział : 5

             Rozdział 4:Judoich,sposób na śmierć i życie
   Byliśmy przed bramom.NA prtzeciw nas wielka brama zaczęła sie podnosić i już po chwili stała przed nami królewna Judoich. Miała minę jak to widmo które nas przesladduje....Ale gdy zobaczyła że ją widzimy szybko zamieniła minę w piękny i radosny uśmiech! :D-Witajcie, kochani! Oczekiwałam Was w moim królestwie od bardzo dawna.I oto jestescie!.-Królewna była za wesoa jak na śmierc.- Mamo, nie rob mi wiochy.- Hepsil szepnął jej na ucho.-Maamo?!-Stace widać usłyszała co mówił chłopiec.-No bo słuchajcie.To jest....moja mama!-Hepsil z żalem w oczach powiedział.-Jak to mama?,przecież ona ma zginąć?!-Zirytowana powiedziałam.-Kochani,ja musze umrzeć  bo moja krew jest potrzebna wszystkim.Aby świat ludzki nie wyginął przez zagładę pottworów,zjaw i innych stworzonych diabłów.-Królowa miała nteraz sztuczny uśmiech na twarzy i lekko on znikał.-To mam rozumieć że....Pani chc e umrzeć.-Rzekłam stanowczo.-Oczywiście że nie! Ale jak umrzeć , to w dobrej sprawie.Przyczyniając się do uratowania świata.Jak myślicie?To dobra śmierć.-Uśmiechnięta dama ukłoniła się nam, dając znak pójścia za nią.Jej zamek był cudny! Cały w brylantak i perłach i innych klejnotach o których można sobie tylko wyobrazić.- Nic dziwnego że króloa wciąż   si ę        uśmiecha.         
     Siedziałam   w swojej sypialni królowa zawołała mnie na obiad. zbiegłam na dół,lecz nikogo nie było prócz krolowej. Usiadłam na bardzo wygodnym krzesle i spojrzałam przed siebie.Siedziała tam królowa.Judoich wydawała się być miła, lecz miałam co do niej dziwne przeczucia.Po hwili zadumy spojrzała na mnie i rzekła:-Moja droga,powinnaś mi być wdzięczna.-Judoich,była jakaś nie miła.-Emm ale ja nie rozumiem.-Rzekłam ja.-Oho ho ho!-Judoich wstała  i głośno szurneła krzesłem.Podniosła je i rzuciła w okno.-Ja cie uratowałam a ty nie wiesz za co masz mi dziekować??-Judoich nie byłaa tąsamą królewną  co niedawno.-Już dobrze,dobrze.Dziękuje.I nie denerwuj się tak-Powiedziałam to,by pozzbyć się oskarżeń.-Pff,masz tupet dziewczyno!Pokazywać się w moim zamku.-Królowa zarzuciła suknią i wstała. Rozejrzała się i wyszła.-Ah tak?-Zaczęłam-Udajesz wielką dame bo sie poświęcasz światu,tak? To,że mamy jedyne na świecie tą krew zbawców nie znaczy że jestess fajna!-Trtzasłam krzesłem i wyszłam.-Czekaj,czekaj.Ty myślisz ze mam krew zbawców?hahaha nic takiego nie posiadam.!-Królowa odetchnela z ulgą.wiedząc, ze nie musi ratować świata.-Jak to nie posiadasz?A więc...Poco my tuprzyszliśmy?Ja juz nic nie rozumiem! Myślałam że skoro tu jestesmy,to nampomezesz i masz krew.myliłam się?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz